Posts Tagged ‘Dalajlama’

J.Ś. Dalajlama i kardynał Donald Wuerl w Waszyngtonie

Jego Świątobliwość Dalajlama i arcybiskup Waszyngtonu,  kardynał Donald Wuerl na rozpoczęciu Inicjacji Kalaczakry w Waszyngtonie, 14 lipca 2011 roku.  Duchowni wspominają swoje spotkanie na szczycie przywódców religijnych w Waszyngtonie, Jego Świątobliwość mówi o przyjaźni jaka łączyła go z papieżem Janem Pawłem II. Bardzo poruszające, piękne, WAŻNE….gorąco polecam!

10 pytań do Jego Świątobliwości Dalajlamy — Dalajlama.info.pl

Tygodnik Time przeprowadził niedawno wywiad z Jego Świątobliwością Dalajlamą w ramach swojego cyklu dziesięciu 10 pytań, w którym czytelnicy nadsyłają pytania, które chcieliby zadać słynnym ludziom. Poniżej znajdują się opublikowane pytania i odpowiedzi.

Pytanie: Czy kiedykolwiek czujesz złość lub oburzenie? – Kantesh Guttal, PUNE, INDIE

Jego Świątobliwość: O, tak, oczywiście. Jestem istota ludzką. Ogólnie rzecz biorąc, uważam, że jeśli istota ludzka nigdy nie okazuje złości, oznacza to, że coś z nią jest nie w porządku. Ma nie po kolei w głowie.

Pytanie: W jaki sposób udaje ci się zachowywać taki optymizm i wiarę, gdy na świecie jest tak dużo nienawiści? – Joana Cotar, FRANKFURT

Jego Świątobliwość: Zawsze patrzę na każde zdarzenie pod szerszym kątem. Zawsze są jakieś problemy, zabijanie, morderstwa, akty terrorystyczne lub skandale. Zdarza się to każdego dnia. Lecz jeśli myślisz, że cały świat jest taki, to się mylisz. Z sześciu miliardów ludzi, ci, którzy przysparzają tego rodzaju kłopotów, to tylko garstka.

Pytanie: Jak zmieniła się rola wyznaczona Dalajlamie, od czasu, gdy nim zostałeś? – Andy Thomas, CARMERTHEN, WALES

Jego Świątobliwość: Nie zostałem Dalajlamą na ochotnika. Czy tego chciałem, czy też nie, musiałem studiować filozofię buddyjską, jak każdy inny zwykły mnich – student w dużej instytucji monastycznej. W końcu uświadomiłem sobie, że spoczywa na mnie odpowiedzialność. Czasami jest to trudne, ale jeśli sytuacja stanowi pewne wyzwanie, stwarza również prawdziwą sposobność, by dać z siebie więcej.

Pytanie: Czy widzisz jakąś możliwość pojednania z rządem chińskim w czasie twojego życia? – Joseph K.H. Cheng, MELBOURNE

Jego Świątobliwość: Tak, jest to możliwe. Lecz sądzę, że przeszłe doświadczenia pokazują, że nie jest to łatwe. Poglądy wielu z tych twardogłowych są niezwykle ciasne i krótkowzroczne. Nie patrzą na to w sposób całościowy. Jednakże mieszkańcy Chińskiej Republiki Ludowej, mają teraz o wiele szerszy kontakt ze światem zewnętrznym. Słychać coraz więcej głosów niezadowolenia, szczególnie wśród intelektualistów. Nastąpi zmiana – to musi się zdarzyć.

Pytanie: Jak możemy uczyć nasze dzieci, żeby nie ulegały złości?  – Robyn Rice, GRAND JUNCTION, COLORADO.

Jego Świątobliwość: Dzieci zawsze patrzą na swoich rodziców. Rodzice powinni być bardziej wyciszeni. Można uświadomić dzieciom, że zawsze będziemy napotykać wiele problemów, ale powinniśmy reagować na nie ze spokojnym umysłem i kierując się rozsądkiem. Moim zdaniem współczesny system edukacyjny skupia się na rozwoju intelektu, zaniedbując sferę emocjonalną, dobroć serca uważa się za coś oczywistego, coś czego nie trzeba się uczyć.

Pytanie: Czy kiedykolwiek myślałeś o tym, ze wolałbyś być zwykłym człowiekiem, a nie Dalajlamą? – Grego Franco, MANILA

Jego Świątobliwość: Tak, gdy byłem młody. Czasami myślałem, „Oh, to jest straszne brzemię. Wolałbym być nikomu nieznanym Tybetańczykiem. Miałbym wtedy o wiele więcej wolności.” Ale później uświadomiłem sobie, że dzięki mojej pozycji mogę być bardziej użyteczny dla innych. Obecnie czuję się szczęśliwy, ze jestem Dalajlamą. Jednocześnie nigdy nie mam poczucia, ze jestem kimś specjalnym. Jestem taki sam – wszyscy jesteśmy tacy sami.

Pytanie: Czy tęsknisz za Tybetem? — Pamela Delgado Córdoba,

AGUASCALIENTES, MEXICO

Jego Świątobliwość: Tak. Kultura tybetańska jest nie tylko bardzo stara, ale ma również dużo przekazania współczesnemu światu. Po dostrzeżeniu problemów związanych z przemocą, uświadamiamy sobie, że kultura tybetańska jest kulturą współczucia i niestosowania przemocy. Jest także sprawa klimatu. Podczas pory monsunowej, w Indiach jest zbyt wilgotno. Tak więc bardzo tęsknię. [za Tybetem]

Pytanie: Co powiedziałbyś ludziom, którzy używają religii, jako pretekstu do przemocy lub zabijania? — Arnie Domingo, QUEZON CITY, PHILIPPINES

Jego Świątobliwość: Istnieją niewinni, pełni zaufania ludzie, manipulowani przez innych, których motywacja jest zupełnie inna. Nie interesuje ich religia, lecz władza, a czasami pieniądze. Oni manipulują wiarą religijną. W takich przypadkach powinniśmy poczynić rozróżnienie: te złe rzeczy, nie są spowodowane religią.

Pytanie: Czy kiedykolwiek założyłeś spodnie? — Ju Huang,

STAMFORD, CONN.

Jego Świątobliwość: Kiedy jest bardzo, bardzo zimno. A w szczególności w 1959 roku, gdy uciekałem z Tybetu, podobnie jak ludzie świeccy, byłem ubrany w spodnie. Tak więc mam w tym pewne doświadczenie.

Pytanie: Czy uważasz swoje życie na ziemi za sukces? — Les Lucas, KELOWNA, B.C.

Jego Świątobliwość: Hmmm. To jest względne. Tak trudno powiedzieć. Życie każdego człowieka jest w pewnej części porażką, a w innej sukcesem.

Bhuchung K. Tsering International Campaign for Tibet

Tłumaczenie: J.S

źródło: www.tibet.net

pierwsza publikacja:

10 pytań do Jego Świątobliwości Dalajlamy — Dalajlama.info.pl.

Wiele religii, jedna prawda — Dalajlama.info.pl

Nowy Jork, USA, 25 maja 2010 (New York Times, Tenzin Gyatso) – Kiedy byłem chłopcem w Tybecie, miałem poczucie, że moja własna buddyjska religia jest najlepsza, a wszystkie inne są w jakiś sposób gorsze. Teraz widzę, jak bardzo byłem naiwny i jak wielkie niebezpieczeństwa pociąga za sobą skrajna religijna nietolerancja.

Jakkolwiek nietolerancja jest być może tak stara, jak sama religia, wciąż jeszcze możemy zaobserwować oznaki, że nie straciła ona swojej zjadliwości i wigoru. W Europie trwają gwałtowne debaty na temat nowoprzybyłych zasłaniających twarze welonami, albo chcących budować meczety i zdarzają się akty przemocy skierowane przeciwko muzułmańskim imigrantom. Radykalni ateiści ogłaszają deklaracje potępiające wyznawców religii. Na Bliskim Wschodzie trwają wojny podsycane nienawiścią wobec osób należących do innego wyznania. (…)

Współczucie jest równie ważne w Islamie – i uświadomienie sobie tego stało się niezwykle istotne w latach po 11 września 2001 roku, szczególnie po to, by móc odpowiedzieć tym, którzy przedstawiają Islam, jako religię nawołującą do przemocy. W pierwszą rocznicę 11 września przemawiałem w National Cathedral w Waszyngtonie, apelując abyśmy nie przyjmowali bezmyślnie opinii niektórych mediów, które na podstawie brutalnych aktów niewielkiej liczby jednostek, definiują całą religię.

więcej: Wiele religii, jedna prawda — Dalajlama.info.pl.

Współczucie wobec innych istot ludzkich jest kluczem do szczęścia Vancouver, Canada, 26 września 2009 (Dalajlama dla Wydania Specjalnego Vancouver Sun)

Jedno wielkie pytania leży u podłoża naszego doświadczenia, niezależnie czy myślimy o tym w sposób świadomy, czy też nie. Jaki jest cel życia? Jestem przekonany, że celem życia jest bycie szczęśliwym. Od momentu narodzin każda ludzka istota pragnie szczęścia i nie chce cierpienia. Jest to niezależne od uwarunkowań społecznych, edukacji, czy też ideologii.

Dlatego też ważne jest, aby odpowiedzieć sobie na pytanie o to, co może nas doprowadzić do najwyższego stopnia szczęścia.

Zacznę od tego, każdy rodzaj szczęścia i cierpienia można podzielić na dwie kategorie: umysłową i fizyczną.

Z tych dwóch – to umysł ma największy wpływ na większość z nas. Z wyjątkiem przypadków, gdy jesteśmy poważnie chorzy lub pozbawieni podstawowych rzeczy potrzebnych do przetrwania, nasz stan fizyczny odgrywa drugoplanową rolę w naszym życiu.

Z tego powodu powinniśmy skupić się przede wszystkim na poszukiwaniu spokoju umysłu.

Z mojego ograniczonego doświadczenia wynika, że najwyższy stopień wewnętrznego spokoju pochodzi z rozwijania miłości i współczucia.

Im bardziej dbamy o szczęście innych, tym lepiej czujemy się sami. Kultywowanie bliskich, serdecznych uczuć dla innych sprawia, że nasz umysł automatycznie się rozluźnia. Daje nam to siłę do radzenia sobie z jakimikolwiek przeszkodami, które możemy w naszym życiu napotkać.

Jest to podstawowe źródło powodzenia w życiu.

Możemy stopniowo dążyć do tego, by stać się osobami bardziej współczującymi, możemy rozwijać zarówno prawdziwe współczucie wobec cierpienia innych, jak i pragnienie pomocy im w usunięciu bólu.

W rezultacie, wzrośnie nasza własna pogoda ducha i wewnętrzna siła.

Potrzeba miłości leży u samych podstaw ludzkiej egzystencji. Wynika ona z głębokiej współzależności, którą wszyscy dzielimy.

Kilku z moich przyjaciół powiedziało mi, że chociaż miłość i współczucie są wspaniałe i dobre, nie są one zbyt użyteczne. Mówią oni, że w naszym świecie takie przekonania nie mają dużej mocy oddziaływania. Twierdzą, że gniew i nienawiść są w tak wielkim stopniu częścią ludzkiej natury, że ludzkość zawsze będzie przez nie zdominowana. Nie zgadzam się z nimi.

Jako ludzie istniejemy w naszej obecnej formie od około stu tysięcy lat. Uważam, że gdyby w ciągu tego okresu ludzki umysł był kontrolowany głównie przez gniew, nasza całkowita populacja zmniejszyłaby się. Lecz pomimo wszystkich naszych wojen, ludzka populacja jest dzisiaj większa niż kiedykolwiek przedtem.

Prawdziwe współczucie nie jest tylko reakcją emocjonalną, lecz mocnym zobowiązaniem opartym na zrozumieniu. Dlatego prawdziwie współczujący stosunek do innych nie zmienia się, nawet jeśli zachowują się oni w sposób negatywny.

Oczywiście rozwinięcie tego rodzaju współczucia nie jest wcale łatwe! Na początek rozważmy następujące fakty:

Niezależnie od tego, czy ludzie są piękni i przyjacielscy, czy też nieatrakcyjni i destrukcyjni, są oni tak samo jak my istotami ludzkimi. Tak jak my chcą szczęścia, a nie chcą cierpienia. Co więcej, mają takie samo prawo do przekroczenia cierpienia i bycia szczęśliwymi jak i my.

Jeśli uznamy, że wszystkie istoty są równe pod względem pragnienia szczęścia i prawa do jego osiągnięcia, automatycznie poczujemy empatię i bliskość do nich. Poprzez przyzwyczajanie naszego umysłu do tego poczucia uniwersalnego altruizmu, rozwijamy poczucie odpowiedzialności za innych – życzenie aktywnej pomocy w przezwyciężeniu ich problemów.

Pozwólcie mi podkreślić, że rozwinięcie tego rodzaju współczucia jest całkowicie w mocy każdego z nas, trzeba tylko cierpliwości i odpowiednio długiego czasu.

Powinniśmy zacząć od pozbycia się najważniejszych przeszkód w rozwoju współczucia: złości i nienawiści. Jak wszyscy wiemy, są to niezwykle potężne emocje i są w stanie zawładnąć całym naszym umysłem. Niemniej jednak można je kontrolować i zastąpić równie silną energią wywodzącą się ze współczucia, zdrowego rozsądku i cierpliwości.

Chciałbym podkreślić, że samo myślenie, iż współczucie, rozsądek i cierpliwość są dobre, nie wystarczy do ich rozwinięcia. Musimy poczekać aż powstaną trudności i wtedy próbować je praktykować.

A kto stwarza takie możliwości? Nie nasi przyjaciele rzecz jasna, lecz nasi wrogowie. To oni przysparzają nam najwięcej kłopotów.

Tak więc, jeśli rzeczywiście chcemy się uczyć, powinniśmy uważać wrogów za naszych najlepszych nauczycieli!

Dla osoby, która wysoko sobie ceni współczucie i miłość, praktyka tolerancji ma znaczenie podstawowe, a dla niej wróg jest niezastąpiony.

Tak więc powinniśmy czuć wdzięczność do naszych wrogów, ponieważ to właśnie oni mogą nam najbardziej pomóc w rozwinięciu spokojnego umysłu. Ponadto, często zdarza się, zarówno w życiu osobistym jak i publicznym, że wraz ze zmianą okoliczności, wrogowie stają się przyjaciółmi.

Naszymi prawdziwymi wrogami są złość i nienawiść. To właśnie one są siłami, z którymi najbardziej potrzebujemy się zmierzyć i je pokonać, nie zaś chwilowi wrogowie pojawiający się sporadycznie w naszym życiu.

Na zakończenie chciałbym na krótko rozszerzyć moje rozważania poza temat tego artykułu wstępnego i zauważyć, że indywidualne szczęście może się przyczynić w głęboki i skuteczny sposób do ogólnej poprawy całej naszej ludzkiej społeczności.

Ponieważ wszyscy dzielimy identyczną potrzebę miłości, jest możliwe odczucie, że każdy człowiek, którego spotkamy w jakichkolwiek okolicznościach, jest naszym bratem lub siostrą.

Głupotą jest rozwodzenie się na temat zewnętrznych różnic, ponieważ podstawowa natura każdego z nas jest taka sama.

Jestem przekonany, że na każdym poziomie naszego społeczeństwa – rodzinnym, plemiennym, narodowym oraz międzynarodowym – kluczem do szczęśliwszego i bardziej pomyślnego świata jest wzrost współczucia. Musimy jedynie rozwinąć nasze dobre ludzkie właściwości.

Tłumaczenie: J.S

źródło: www.dalailama.com pierwsza publikacja tłumaczenia: www.dalajlama.info.pl

Dalajlama w wywiadzie dla Die Welt: „Jestem zwolennikiem globalizacji”

Dharamsala, HP, Indie, 5 lipca 2009 (Joerg Eigendorf, Die Welt) – Dotarcie do Dalajlamy to długa i niebezpieczna podróż. Przywódca religijny i głowa państwa tybetańskiego mieszka na emigracji u stóp Himalajów, dwie godzin lotu samolotem na północ od Delhi. Jego rezydencja znajduje się w Dharamsali na idylliczny wzgórzu obok świątyni buddyjskiej. Ci, którzy chcą się do niego dostać muszą przejść przez bardzo rygorystyczną kontrolę przeprowadzaną zarówno przez indyjskich, jak i tybetańskich funkcjonariuszy służby bezpieczeństwa. Nawet odkryte palce są przez nich obmacywane.

Istnieją ogromne obawy o jego bezpieczeństwo. Z jednej strony, ponad pięćdziesięcioletnia pokojowa walka o autonomię dla Tybetu uczyniła z laureata Pokojowej Nagrody Nobla międzynarodową supergwiazdę, z drugiej zaś, od 1959 roku Chińczycy widzą w nim swojego największego wroga.

Już wiele lat temu ten buddyjski mnich przestał koncentrować się jedynie na kwestii tybetańskiej oraz walce przeciwko przemocy i zajął się problemami globalnej gospodarki, a szczególnie próbami znalezienia odpowiedzi na pytanie o możliwość bardziej sprawiedliwego podziału kumulowanego przez nią bogactwa. Wkrótce po zakończeniu swojej podróży do Niemiec, Dalajlama ostrzega nie tylko przed chciwością, lecz także przed nadmierną ufnością w instytucje państwowe.

Welt Online: Wasza Świątobliwość, dla Tybetańczyków jesteś boskim królem i masz także wielu ubóstwiających Cię wyznawców na zachodzie. Czy masz jakieś słabości?

Dalajlama: (śmieje się) Tak, jestem leniwy. Oczywiście wstaję każdego ranka o 3: 30 i trochę ćwiczę, medytuję, jem śniadanie i znowu medytuję. Trwa to od czterech do pięciu godzin. Jeśli chodzi o sprawy duchowe – nie jestem leniwy. Lecz kiedy siedzę w samolocie, widzę zawsze ludzi, którzy czytają, piszą lub pracują na swoich komputerach przygotowując prezentacje. Ja nigdy tego nie robię – żadnej pracy domowej, żadnych przygotowań. To są oznaki mojego lenistwa.

Welt Online: Czy martwi to Waszą Świątobliwość?

Dalajlama: Nie, ponieważ przygotowując się do czegoś zbyt intensywnie mam zawsze poczucie, że staje się to czymś sztucznym. Czuję się o wiele lepiej, gdy jestem spontaniczny, ponieważ wtedy to co robię płynie prosto z serca.

Welt Online: Czy Wasza Świątobliwość jest w stanie wyobrazić sobie jak dużo czasu zajęło mi przygotowanie się do tego wywiadu?

Dalajlama: (śmieje się znowu): Jesteś Niemcem, więc wszystko musi być zrobione bardzo dokładnie. Poza tym, twoje pytania muszą być interesujące. Gdybym to ja miał zadawać pytania, też bym się do tego przygotowywał. Moim zadaniem jest jedynie odpowiadanie na twoje pytania. Jeśli nie będę znał odpowiedzi, po prostu ci powiem.

Welt Online: Ok, w jaki sposób możemy w najbliższej przyszłości poradzić sobie z kryzysem finansowym?

Dalajlama: Widzisz, to jest jedno z takich pytań – nie wiem. Muszą o tym zdecydować politycy. Nie jestem ekspertem w dziedzinie rozwiązywania poważnych kryzysów. Dotyczy to również przemocy i terroryzmu. Na krótką metę rządy będą musiały podjąć działania w celu zapewnienia bezpieczeństwa swoim obywatelom, to powinno zostać zrobione. Lecz podejmując te wszystkie doraźne działania, nie powinniśmy zapominać o podstawowej przyczynie problemu.

Welt Online: Co, zdaniem Waszej Świątobliwości, jest podstawową przyczyną kryzysu finansowego?

Dalajlama: Chciwość i hazard. Wielu ludzi i wiele przedsiębiorstw ma tylko jeden cel: pieniądze, pieniądze, i więcej pieniędzy. Chciwość jest w porządku, jeśli pozwalasz innym odnosić z niej korzyści, lecz zachłanność w połączeniu z myśleniem o jedynie własnym zysku jest zła, staje się chorobą. Egoistyczne pragnienie ciągłego zarabiania coraz większej ilości pieniędzy szkodzi zarówno przedsiębiorstwom, jak i indywidualnym jednostkom. Jest to największa słabość wielu menadżerów – potwierdził to obecny kryzys finansowy.

Welt Online: Więc jest w porządku zarabiać dużo pieniędzy, jeśli dzielimy się nimi z innymi?

Dalajlama: Bogactwo nie musi być koniecznie złą rzeczą, pod warunkiem, że zostało zgromadzone w sposób uczciwy i nie ucierpieli na tym ani inni ludzie ani środowisko naturalne. Jako buddyści uznajemy bogactwo za wstępny warunek szczęśliwego życia. Lecz miliarder ma również tylko dziesięć palców. Możemy założyć trzy lub cztery pierścienie na każdy z nich, ale wyglądałoby to raczej dziwnie. Wielu milionerom, którzy nie dzielą się z innymi, wydaje się, że odczuwają zadowolenie z powodu swojego bogactwa, lecz jest to satysfakcja wymyślona, nieprawdziwa. Bogaci ludzie powinni pomóc ograniczyć ubóstwo.

Welt Online: Niektórzy menadżerowie zarabiają 10, 20 lub nawet 30 milionów euro rocznie. Czy Wasza Świątobliwość naprawdę nie widzi w tym żadnego problemu?

Dalajlama: Podobnie jak w przemyśle muzycznym lub sporcie zdarzają się wyjątki. Mogą oni zarabiać tyle ile chcą, dopóki pozostaje to przejrzyste i można ustalić, dlaczego zarabiają tak dużo pieniędzy. Niestety takich ludzi jest bardzo niewielu. Natomiast jest czymś niedopuszczalnym, aby dyrektor naczelny nadal zwiększał swój majątek, gdy jego przedsiębiorstwo stacza się w kierunku bankructwa, akcjonariusze tracą swoje oszczędności a pracownicy tracą pracę lub zarabiają zbyt mało, by zapewnić sobie życie na przyzwoitym poziomie.

Welt Online: Załóżmy, że dyrektor generalny może rozwinąć produkcję oprogramowania komputerowego w Indiach ponosząc dziesięciokrotnie mniejsze koszty niż gdyby miało to mieć miejsce w Niemczech. Aby to zrobić musi zlikwidować 1 000 miejsc pracy w Niemczech i stworzyć nowe w Indiach. Właściciele firmy naciskają, aby to zrobił. Co ten menadżer powinien zrobić?

Dalajlama: Menadżer powinien spojrzeć na sytuację z każdej możliwej strony – z punktu widzenia akcjonariuszy, pracowników, klientów i całego społeczeństwa. Tak, nawet społeczności światowej. Dobry menadżer powinien mieć jasny obraz sytuacji. Wydaje się to oczywiste, lecz niestety nie zdarza się zbyt często. Zazwyczaj chodzi tylko o maksymalizację zysków.

Welt Online: Przedsiębiorstwa nie mogą przetrwać bez zysków.

Dalajlama: To prawda, lecz przedsiębiorstwa są żywymi, złożonymi organizmami, nie zaś maszynami do kumulowania zysków. Z tego powodu zysk nie powinien być dla przedsiębiorstwa celem, lecz raczej rezultatem dobrej pracy. Podobnie jak człowiek nie przetrwa długo bez wody i pożywienia, przedsiębiorstwo nie może przetrwać bez dochodów. Lecz w żadnym wypadku nie ograniczałbym do tego celu ludzkiej egzystencji, ponieważ pożywienie i woda są tylko warunkami wstępnymi dla pełnego znaczenia życia.

Welt Online: Jakie jest zdanie Waszej Świątobliwości o zachodnich firmach inwestujących w krajach, w których są niskie koszty produkcji? Czy jest to wyzysk, czy też pomagają one narodowym gospodarkom tych krajów zmniejszyć przepaść dzielącą je od krajów uprzemysłowionych?

Dalajlama: Zależy to od motywacji inwestora. Nie sadzę, aby wiele z firm inwestujących w Indiach lub Chinach, było rzeczywiście zainteresowanych dobrem Hindusów i Chińczyków. Często interesuje ich jedynie eksploatacja taniej siły roboczej, czemu jestem przeciwny. Jednakże, jeśli przedsiębiorstwo podejmuje moralną odpowiedzialność za poprawę jakości życia w Chinach i rzeczywiście chce temu krajowi pomóc, wtedy czerpanie zysków z taniej siły roboczej jest w porządku. Globalne przedsiębiorstwa mogą pomóc Chinom w demokratyzacji, zbudowaniu niezależnego systemu sądowego i zapewnieniu wolności prasy.

Welt Online: Wyrażając taki pogląd, Wasza Świątobliwość nie przysporzy sobie zbyt wielu przyjaciół wśród przeciwników globalizacji.

Jestem w gruncie rzeczy zwolennikiem globalizacji. W przeszłości społeczności i państwa mogły izolować się od reszty świata, lecz w dzisiejszych czasach stało się to niemożliwe. Jeśli szukamy organizacji, które dysponują odpowiednimi środkami i możliwościami, które mogłyby posłużyć do poprawy naszego świata, to ogólnoświatowe przedsiębiorstwa znajdują się na samej górze takiej listy. Szczególnie zintegrowane globalne korporacje mają ogromne możliwości pomocy krajom rozwijającym się w zasypaniu przepaści dzielącej je od czołowych krajów rozwiniętych.

Welt Online: Czy Wasza Świątobliwość nie popiera anty-globalistów?

Dajlama: Popieram ich, kiedy przypominają przywódcom i firmom, że chodzi tutaj o coś więcej niż jedynie o zwiększanie zysków. Jednocześnie, narastający sprzeciw wobec globalizacji wynika z naszej niechęci do pogodzenia się z faktem, że wszystko na tym świecie bezustannie się zmienia i prędzej czy później ulega rozpadowi. Dla buddystów jest to jedna z podstawowych prawd, które trzeba zaakceptować.

Welt Online:To liberalne nastawienie niezbyt pasuje do kogoś, kto pewnego razu określił się mianem: ‘marksistowskiego mnicha’. Czy wasza Świątobliwość nadal się za takiego uważa?

Dalajlama: Tak, dalej uważam się za ‘marksistowskiego mnicha’. Również w tym nie widzę żadnej sprzeczności. Teoria marksistowska podkreśla znaczenie sprawiedliwej dystrybucji bogactwa. Z moralnego punktu widzenia, jest to żądanie właściwe. Z drugiej strony, kapitalizm uważa za wartość gromadzenie bogactwa – jego dystrybucja nie ma początkowo znaczenia. W najgorszym możliwym scenariuszu – bogaci będą się nadal coraz bardziej bogacić, podczas gdy biedni będą się stawać coraz biedniejsi.

Welt Online: W takim razie dlaczego Wasza Świątobliwość tak zdecydowanie opowiada się przeciwko komunizmowi i socjalizmowi?

Dalajlama: Komunizm? Co to jest komunizm? Czy Chiny są krajem komunistycznym? (śmieje się głośno). Jestem zdezorientowany. Chińscy komuniści są komunistami bez ideologii komunistycznej. Lecz jeśli masz na myśli socjalizm podobny do tego jaki istniał początkowo w państwach Bloku Wschodniego a obecnie w Korei Północnej i na Kubie – to uważam, że jest on sprzeczny z naturą ludzką, ponieważ zabija kreatywność. Ludziom nie wystarcza, że mają co jeść, w co się ubrać i dach nad głową. Potrzebujemy również samorealizacji. Budda zachęcał przedsiębiorców do dążenia do sukcesu dzięki niezawodności i sztuce sprzedaży. Ci, którzy odnieśli sukces mogą pomagać innym.

Welt Online: Jednak Wasza Świątobliwość przez długi czas podziwiał Mao Zedonga. Jak mógł się Wasza Świątobliwość tak bardzo pomylić?

Dalajlama: Jestem nadal przekonany, że w swoich wczesnych latach do połowy lat pięćdziesiątych, Mao Zedong należał do marksistów, którzy rzeczywiście chcieli pomóc robotnikom i rolnikom. W połowie lat pięćdziesiątych spędziłem sześć miesięcy w Pekinie i następne cztery w innych częściach Chin. Przywódcy partyjni, tak jak ich postrzegałem, byli naprawdę oddani swojej sprawie.

Welt Online: Dlaczego Mao wywarł na Waszej Świątobliwości tak duże wrażenie?

Dalajlama: Wyglądał zawsze jak rolnik – jego ubrania były stare i zniszczone. Mówił bardzo powoli, każde jego słowo niosło ze sobą znaczenie. Nie kręcił, nie unikał trudnych tematów, nie rozdrabniał się, zawsze przechodził od razu do sedna sprawy. Wszyscy członkowie jego partii, których spotkałem w tamtym czasie, zachowywali się podobnie, co wywarło na mnie duże wrażenie.

Welt Online: Na czym, zdaniem Waszej Świątobliwości, polegał błąd Mao?

Dalajlama: Mao powiedział kiedyś, że partia komunistyczna powinna być poddawana krytycznej ocenie i, że bardzo ważna jest samokrytyka. Bez krytycznej oceny każdy system sprawowania władzy jest jak ryba bez wody. Lecz później, w 1957 roku, wszyscy funkcjonariusze partyjni, którzy odważyli na krytykę, zostali nagle wyeliminowani. Ten system zawiódł z powodu własnej arogancji i braku samodyscypliny. Zniesienie własności prywatnej sprawiło, że wiele rzeczy znalazło się w rękach państwa, a faktycznie zostało przekazanych sprawującej totalitarną władzę partyjnej elicie – bardzo podobnej do dawnej arystokracji.

Die Welt: Jaką rolę w gospodarce powinno, zdaniem Waszej Świątobliwości, pełnić państwo?

Dalajlama: Jest to bardzo trudne pytanie. Nie sądzę, aby można było ustanowić równość na szczeblu państwowym. Instytucje państwowe mogą spowodować wiele szkód. To właśnie z tego powodu przestrzegam przed zbytnimi oczekiwaniami wobec rządów, jeśli chodzi o redystrybucję lub regulację rynków finansowych. Ludzie zawsze znajdą sposoby na obejście przepisów i prawa – nawet, jeśli są to najlepsze przepisy i prawa. Czy sądzisz, że to brak odpowiednich uregulowań prawnych doprowadził do obecnego kryzysu finansowego? Prawo w Stanach Zjednoczonych jest bardzo dobre, lecz odpowiedzialne działanie wymaga czegoś więcej niż tylko przestrzegania prawa.

Welt Online: Wasza Świątobliwość uważa, ze wolny rynek nie działa w sposób właściwy i jednocześnie nie wierzy w jego regulację. Czego więc potrzebujemy?

Dalajlama: Nazywam to „odpowiedzialną gospodarką wolnorynkową”. Ostatecznie zależy to od każdej indywidualnej jednostki – poczucia moralnej odpowiedzialności, samodyscypliny i wartości, którymi każdy z nas się kieruje. Obecny kryzys finansowy nie jest jedynie kryzysem gospodarki rynkowej, lecz w większym stopniu kryzysem wartości.

Welt Online: W porządku, w takim razie najważniejszą rzeczą, jaką musimy zrobić, jest wysłanie wszystkich przywódców państw i szefów wielkich firm do zgromadzeń buddyjskich, aby mogli nauczyć się samodyscypliny i uzyskać trochę moralności.

Dalajlama (śmieje się): Trzytygodniowe seminaria w naszych zgromadzeniach nie zmienią zbyt wiele. Byłoby to jak położenie kawałka lodu na skale – w chwilę później skała stałby się mokra, ale nic więcej. Dalej byłaby skałą. Oczekiwanie bardzo szybkich, systematycznych zmian w światowej gospodarce jest nierealistyczne. Zmiany muszą najpierw nastąpić w każdej pojedynczej osobie i w przedsiębiorstwach. Zależy to od wysiłku, jaki włożymy w edukację, mam tutaj na myśli to, że trzeba zacząć od przedszkola, a nie kilkutygodniowe seminaria.

Die Welt: Tak więc zdaniem Waszej Świątobliwości szkoły nie powinny skupiać się jedynie na nauczaniu matematyki, historii i języków, w programach szkolnych powinno znaleźć się więcej miejsca na naukę moralności, etyki i religii.

Dalajlama: Historia, matematyka i ekonomia – wszystkie te przedmioty służą rozwijaniu intelektu. Lecz odpowiedzialność – odpowiedzialność moralna i odpowiedzialność społeczna – te rzeczy wypływają z serca. Połączenie ich z mocą intelektu, jest tym, czego potrzeba rządom i wielkim przedsiębiorstwom. Dam ci przykład: my Tybetańczycy wierzymy, że rozwiązanie naszego narodowego konfliktu z Chinami może zostać osiągnięte jedynie metodami pokojowymi. Uczymy tego od przedszkola poprzez wszystkie kolejne poziomy edukacji. Kiedy Tybetańczyk staje w obliczu konfliktu, jego reakcją powinno być: „W jaki sposób mógłbym to rozwiązać na drodze dialogu”. Jest dla nas ważne, aby młodzi ludzie w naszych szkołach rozumieli, że stosowanie przemocy nie jest właściwą drogą, że nie da się za jej pomocą rozwiązać problemów. Dzięki edukacji i praktyce takie nastawienie stało się częścią życia wielu Tybetańczyków. Istnieje potrzeba takiego samego podejścia w dziedzinach gospodarki i sprawiedliwości.

Die Welt: Jak wiele dekad lub stuleci minie, zanim staniemy się naprawdę gotowi do „odpowiedzialnej gospodarki wolnorynkowej”?

Dalajlama: Obecny kryzys finansowy i gospodarczy przyspieszy ten proces, ponieważ ludzie, którzy myślą tylko o pieniądzach, a nawet śnią o nich – są przezeń najbardziej dotknięci. Ten kryzys jest bardzo dotkliwy dla wielu ludzi, lecz pokazuje także, że wartość pieniędzy jest ograniczona i nie dają one poczucia bezpieczeństwa. Bardziej niż na pieniądzach polegać można na wartościach wewnętrznych takich jak: przyjaźń, zaufanie, uczciwość i współczucie – one zawsze przynoszą szczęście i siłę.

Die Welt: Niewielu ludzi awansuje w hierarchii społecznej lub zawodowej dlatego, że cenią sobie przyjaźń, zaufanie i współczucie. Czy podejście Waszej Świątobliwości nie jest nieco idealistyczne?

Dalajlama: To, o czym mówisz jest jedną z największych sprzeczności. Ci, którzy zaznaczają swój autorytet, mają często niewielką moralność, zaś ludzie o wysokim poczuciu moralności nie potrafią tego zrobić. Nawiasem mówiąc, problem ten występuje znacznie częściej w socjalizmie niż w ekonomii. Znanych jest wiele przypadków niekompetentnych przywódców zarządzających ludźmi kompetentnymi i ograniczających ich swobodę. Co się wtedy dzieje, mieliśmy możliwość zobaczyć. Przedsiębiorstwo, które zachowuje się w ten sposób, upadnie, ponieważ marnuje zbyt wiele ludzkiego potencjału i nigdy nie będzie w stanie rozwinąć swojego własnego systemu wartości.

Die Welt: Dla każdego dyrektora naczelnego niezwykle istotną sprawą jest znalezienie odpowiedniego następcy. Znalezienie następcy Waszej Świątobliwości jest przedsięwzięciem o wiele bardziej skomplikowanym i szeroko zakrojonym. Czy martwi to Waszą Świątobliwość?

Dalajlama: To nie jest trudne. Jako zwykły mnich, gdy umrę, nie potrzebuję następcy. Jeśli chodzi o rolę Dalajlamy, jako szefa rządu: zrzekłem się wszystkich swoich rządowych obowiązków osiem lat temu – mamy demokratycznie wybrany rząd, więc to też nie jest problem. Pozostaje jedynie pytanie o następcę Dalajlamy, jako przywódcy religijnego. W 1969 roku powiedziałem, że Tybetańczycy sami muszą zdecydować czy będzie 15 Dalajlama. Zaproponowałem coś, lecz nie mogę i nie chcę bardziej się w to angażować.

Welt Online: Czy Wasza Świątobliwość zdaje sobie sprawę z tego, że bardzo wielu szefów państw z całego świata chciałoby się z Waszą Świątobliwością spotkać, lecz nie robią tego z obawy o pogorszenie relacji gospodarczych z Chinami?

Dalajlama: Uważam to za całkiem w porządku, jeśli polityk bierze pod uwagę wszystkie opcje i podejmuje wyważone decyzje mając na względzie dobro swojego narodu. Jednakże wielu z nich przychodzi to zbyt łatwo – interesuje ich jedynie to, by ich własne firmy zarobiły jak najwięcej pieniędzy. Czy jest to dla mnie poważny problem? Nie specjalnie. Zajmuje mnie przede wszystkim promowanie ludzkich wartości, takich jak: harmonia, odpowiedzialność i dobroczynność. Aby móc to robić potrzebuję rozmawiać ze zwykłymi ludźmi, a nie z ich przywódcami. Jeśli szef państwa chce się ze mną spotkać z powodów duchowych, z radością to zrobię. Jeśli nie, to nie, i nie ma w tym żadnego problemu. Nie podróżuję po świecie jedynie dla dobra mojego narodu i sprawy przyszłości Tybetu – chciałbym dotrzeć do tak wielu ludzi, jak to tylko możliwe.

Welt Online: Czy obecne stulecie będzie charakteryzować się wzrostem znaczenia Chin?

Dalajlama: Chiny stały się ogromna potęgą. Stanowi to dowód na to, że gospodarka może rozwijać się o wiele lepiej w warunkach większej wolności na poziomie korporacyjnym. Chinom brakuje jednak wartości, na których mogłoby się oprzeć społeczeństwo. Standardy, które były odpowiednie przed rewolucją komunistyczną, są już dawno nieaktualne. A co zajęło ich miejsce? Nic – tylko pieniądze. Elita komunistyczna myśli tylko o władzy i pieniądzach. Może to być bardzo destrukcyjne.

Welt Online: Religia, instytucje państwowe i gospodarka bardzo się od siebie oddaliły. Czy Wasza Świątobliwość naprawdę wierzy w to, że przywódcy religijni tacy jak Wasza Świątobliwość i papież, mogą zmienić ten świat na lepsze?

Dalajlama: Nie podróżuję po świecie, jako przywódca religijny. Jestem zwykłym człowiekiem, zwykłym mnichem. Oczywiście mam więcej możliwości, ponieważ jestem przyjmowany jako Dalajlama i ponieważ zgromadziłem wiele doświadczeń w czasie 50 lat życia na uchodźstwie. Tymi doświadczeniami mogę się teraz dzielić z ludźmi. Lecz zasady moralne, o których tutaj mówimy dają mi wewnętrzną siłę, a wewnętrzna siła daje mi wewnętrzny spokój. W ten sposób mam nadzieję dotrzeć do ludzi.

Welt Online: Jak się Wasza Świątobliwość czuje mieszkając w pięciogwiazdkowych hotelach podczas swoich podróży zagranicznych?

Dalajlama: Jeśli mam być szczery, nie czuję się dobrze w wielkich pokojach hotelowych. Czasem wydaje mi się, że w pokoju może być jakiś duch (śmieje się).Dlatego zawsze proszę o skromne i proste zakwaterowania. Lubię mieszkać w miejscach nowoczesnych, czystych i wygodnych. Jednak zazwyczaj nie mam wpływu na to gdzie mieszkam.

Welt Online: Czy Wasza Świątobliwość nie ma wyrzutów sumienia, gdy mieszka w luksusowych warunkach?

Dalajlama: A dlaczego miałbym je mieć? Kiedy czuję się dobrze, mogę zrobić więcej dla innych. Ale oczywiście to boli, gdy widzę biednych ludzi. Pewnego razu w Wiedniu, gdy kładłem się spać, zobaczyłem na zewnątrz mężczyznę leżącego na ulicy. Był tam ciągle, kiedy obudziłem się rano. Posłałem mu owoce i chleb, chociaż wiedziałem, że przyniesie mu to tylko chwilową ulgę w jego agonii.

Welt Online: Kiedy po raz ostatni Wasza Świątobliwość był nieuczciwy bądź niesprawiedliwy?

Dalajlama (myśli): Czasami tracę cierpliwość, ale zawsze potem przepraszam. Zdarza się to czasami.

Welt Online: Wasza Świątobliwość napisał całe książki na temat szkodliwości gniewu i mimo to ciągle czasami się złości?

Dalajlama: Oczywiście. Nie chodzi o to, żeby wyeliminować gniew, lecz raczej o to, aby znaleźć jego przyczynę i przeciwdziałać mu. Jeśli nie wiesz skąd się bierze gniew i nie robisz nic, aby mu przeciwdziałać, będzie on wzrastał. Gniew jest destrukcyjną emocją wypływającą z arogancji. Dlatego właśnie musimy znaleźć jego przyczynę i starać się zapobiegać jego powstawaniu.

Welt Online: Wasza Świątobliwość nie posiada karty kredytowej ani rachunku bankowego. Czy są jakieś przedmioty, których Wasza Świątobliwość naprawdę potrzebuje, takie, bez których Wasza Świątobliwość nie mógłby żyć? Jak na przykład domowy sprzęt do ćwiczeń?

Dalajlama: Nie, nie ma takich rzeczy, bez których nie mógłbym się obyć. Nauczyłem się takiego nastawienia, kiedy byłem dzieckiem.

Tłumaczenie z niemieckiego: Carolin Wittek

Tłumaczenie na polski: J.S

źródło: www.dalailama.com